Ciężkie kolejki 3-4 za nami ...

Ciężkie kolejki 3-4 za nami ...

Sobota - mecz z Ekolotem totalnie nam nie wyszedł i to, że go przegraliśmy to był najmniejszy problem. Nie podjęliśmy walki. Rywal był w 6-ciu a my mając pełny skład zaczęliśmy wolno, spokojnie bez ryzyka i to w tym dniu się nie sprawdziło. Po kontrze dostaliśmy szybko dwie bramki, Ekolot się cofnął a my męczyliśmy się grą. Druga połowa bliźniacza, my się staramy a rywal z Konradem Słowikiem na czele kontruje nas niemiłosiernie. Przy stanie 0-4 światło gaśnie lecz na ostatnie 5 minut włącza się nam sportowa agresja. Najpierw po akcji Karaś- Wujek strzelamy bramkę honorową. Po kilkudziesięciu sekundach Karaś dokłada drugą. Zamykamy Ekolot na ich połowie, wycofujemy naszego bramkarza i wstawiamy lotnego w osobie Konego i .... minimalnie chybia Karaś i przestrzela w ostatnich sekundach Pcheła. Z wielkim kacem kończymy ten mecz bo końcówka pokazała, że można tylko właśnie....tylko. Ekolot tego dnia wygrał z nami zasłużenie rewanżując się za porażkę rok temu. Nam natomiast mecz kompletnie nie wyszedł i jedyne co można zrobić po takim występie to wyciągnąć wnioski na przyszłość jak to się ładnie mówi.

Valencja-Ekolot 2-4

bramki: wujek, karaś

Niedziela i mecz z Cerbexem. Pomni doświadczeń z dnia poprzedniego podeszliśmy do sprawy inaczej. Rywal podobnie był w nielicznym składzie więc wiedzieliśmy jak będą grać. Valencja postanowiła jednak nie czekać na rozwój wypadków i zaatakowała pressingiem od pierwszej sekundy. Pierwsze 5 minut pod nasze dyktando. Strzały wujka i szczególnie Tomka w poprzeczkę dawały nadzieję, że otworzymy wynik. Gdy tak się wydawało i cały czas byliśmy w natarciu nieliczna kontra Cerbexu i mamy 0-1. Przeciwnik przesadnie gra na czas, po piłkę chłopaki idą z minutę. Najgorsze, że sędziowie kompletnie nic z tym nie robią a nie gramy w lidze od wczoraj, żeby nie widzieć że to już jest przegięcie. Z 30 minut meczu chyba 10 piłka była pod trybuną.. Podrażnieni atakujemy ale Cerbex broni się całą ekipą i jest naprawdę ciężko. Na dodatek w II połowie wychodzą z kolejną kontrą i wujek ratuje beznadziejną sytuację w polu karnym. Wreszcie na 7-8 minut przed końcem zakładamy hokejowy zamek i po wymianie kilku podań piłka trafia od Tomka do Dawida, który wyrównuje stan meczu. Chwila radości ale mówimy sobie głośno, że nie idziemy za każdą cenę po zwycięstwo. Spokojnie i konsekwentnie budujemy akcje i znów piłka chodzi szeroko po obwodzie, wujek odgrywa na środek do Tomka a ten używając najlepszej broni czyli karola strzela z dystansu nie do obrony! Wreszcie po ciężkiej pracy wychodzimy na prowadzenie. Oczywiście możemy a nawet powinniśmy dobić rywala, który gra już na oparach lecz w piękny sposób marnujemy setki i jak zwykle ostatnie sekundy są trudne. Mimo wszystko wygrywamy, dopisujemy 3 oczka i z poczuciem dobrze wykonanej pracy możemy czekać na kolejne mecze. W niedzielę w naszej grze było to czego zabrakło w sobotę. Była walka, bieganie, może jeszcze mamy kłopot z szybkim atakiem pozycyjnym ale tego nie można się nauczyć w 24 godziny. Powiem jedno, po weekendzie jest nie najgorzej. Mogliśmy wygrać oba spotkania lecz równie dobrze mogliśmy zostać z niczym.

Valencja-Cerbex 2-1

bramki: Dawid, Tomek

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości