3 mega ważne punkty z Marpolem
Są mecze i MECZE, niby każde spotkanie jest równie ważne ale ... w tym sezonie jesteśmy świadomi, że musimy ciułać te punkty aby nie palętać się w ogonie tabeli. Spotkanie w Marpolem, któremu jak do tej pory nie idzie było bardzo ważne z wielu powodów. Po pierwsze rewanż za poprzedni sezon a po drugie po pechowej porażce z Orzeszkami chcieliśmy się odbić a dodatkowo uciec od dolnych rejonów. Udało się ale nie było lekko. Przed meczem okazało się że niemal połowa składu ...pracuje i postawiło to nas w nieciekawej sytuacji. Ratowaliśmy się dodatkowym zawodnikiem, którym okazał się Dawid Szczęsny no i jak nazwisko wskazuje szczęście było po naszej stronie i drużyna wygrała :) Marpol też był osłabiony i to konkretnie bo zagrał bez zmienników. My mieliśmy 2 na zmianę ale patrząc na wiek rywali i płuca różnicy tej nie było widać na parkiecie. Pierwszą połowę trzeba jasno powiedzieć taktycznie zagraliśmy źle. Chyba za spokojnie weszliśmy w mecz obawiając się jakiejś głupiej bramki. Wolne tempo było sprzymierzeńcem przeciwników i to oni byli groźniejsi pod naszą bramką. Strzały z dystansu świetnie jednak bronił Rafał. W 7 minucie złapaliśmy trochę głupio 4 faule i na swoje życzenie sami zrobiliśmy sobie niezły bigos. Musieliśmy grać spokojnie przez co rywal miał więcej luzu i stała się rzecz niebywała. Po kilku zmarnowanych akcjach ofensywnych i oczywiście słupkach w końcu po strzale Dawida piłka odbija się niewiadomo od czego i kogo i wpada do bramki. Prowadzimy i dowozimy to do przerwy.
W drugiej połowie gramy lepiej i z głową. Szanujemy piłkę, kontrujemy i ... znów coś się zacina pod bramką rywali. Nie wykorzystujemy kilku setek co się mści. Na pięć minut przed końcem Marpol po indywidualnej akcji wyrównuje stan meczu. My rzucamy się do ataku bo chcemy ten mecz wygrać i dostajemy rzut wolny pośredni z lini pola karnego. Misiek podaje do Tomka a ten już nie marnuje sytuacji i wychodzimy na prowadzenie. Możemy oczywiście dobić leżącego ale znów brak precyzji daje znać o sobie. Wujek w poprzeczkę, Misiek sama na sam, Piter też wali po słupkach i żeby było nam milej na 1,5 minuty przed końcem popełniamy szereg błędów w obronie i mamy remis. Ryzykujemy i bez gardy atakujemy ich jak i oni nas. Końcówka to popis Rafała, który broni piłkę meczową. My po chwili wyprowadzamy kontrę po której Piter obija słupek ale z dobitką nadbiega Tomek i na sekundy przed końcem dopinamy swego. 3-2 po kolejnym horrorze ale chyba już tak musi być. Szacunek dla rywali za kondycję i wolę walki. My w tak przetrzebionym składzie zagraliśmy przeciętnie jak na nasze możliwości ale najważniejsze to wygrana i bezcenne 3 punkty. Za tydzień kolejna dawka emocji mam nadzieję że z dobrym zakończeniem.
Komentarze