40 sekund do celu :(

40 sekund do celu :(

Tym razem szczęście na sekundy przed końcem uśmiechnęło się do naszego rywala. Orlew Suchodół bo o nim mowa zagrał dzisiaj bardzo dobrze. Lepiej od nas grał w piłkę i zasłużenie zgarnął 3 punkty ale przy odrobinie szczęścia mogło się to wszystko ułożyć dla nas bardziej korzystnie. Start meczu i niestety to rywal gra bardziej zdecydowanie a my jakby w lekkim letargu spóźnieni z interwencjami w obronie o ułamek sekundy. Wygląda to nie fajnie bo po 7 minutach łapiemy 5 fauli i Orlew wykonuje karny przedłużony, który kapitalnie broni Czaporesku ;) Praktycznie każda stykowa sytuacja na boisku kończy się gwizdkiem sędziego i zawsze w jedną stronę. Nowi, młodzi sędziowie wyprowadzają nas tymi decyzjami z równowagi i wprowadzają nerwową atmosferę. To pierwszy taki przypadek od początku ligi gdzie bardziej widać sędziego niż piłkarzy. Trudno się mówi ale grać trzeba. Po chwilowej niemocy i tych faulach bierzemy się w garść i już nie faulujemy do końca połowy. Cierpi na tym nasza gra, która praktycznie opiera się na przerywaniu akcji rywala. Gramy brzydko ale skutecznie żeby nie dawać okazji sędziom do użycia gwizdka. Do przerwy mamy więc remis z dużą dozą szczęścia. Po zmianie stron zaczynamy coś konstruować w ofensywie. Tego dnia idzie to jednak trochę topornie i tych okazji jest jak na lekarstwo. W końcu po kilku groźnych akcjach Orlew wychodzi na prowadzenie po sprytnym strzale z ostrego kąta. Valencja podrażniona rusza do odrabiania strat i ... marnuje 2-3 super okazje. Najpierw szczęście nie dopisuje Piterowi potem Lamas ma patelnię ale się nie udaje. Wreszcie wychodzi to na co zwracamy uwagę na treningach. Szybkie rozegranie rogu przez Wujka i Pawluczenko zdobywa pierwszą bramkę w historii halówki i daje nam zarazem wyrównanie. Sportowa złość nam pomaga i mecz staje się bardziej wyrównany, Kilka razy kapitalnie broni Czaporesku ale na 40 sekund przed końcem kopia z pierwszej bramki - strzał prawie z ostrego kąta i mamy po herbacie. Zrywamy się jeszcze na dwie indywidualne akcje ale ani Karasiowi ani Wujkowi nie udaje się wyrównać. Porażka, zasłużona bo za mało było gry piłką z naszej strony. Pierwsza połowa praktycznie przeszła nam koło nosa. W drugiej było lepiej ale całościowo Orlew miał więcej sytuacji i to wykorzystał. Punktów musimy szukać za tydzień a arcytrudnych meczach ale po prawdzie do końca nie będzie lekko.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości