Arni na piątkę :)
14.11.2015 zainaugurowaliśmy kolejny sezon halowy. Na dzień dobry dostaliśmy bardzo trudnego i nieprzewidywalnego rywala jakim jest drużyna Wojtka Byczyńskiego. Do meczu przystąpiliśmy w 7,5 chłopa ale jak się okazało kondycyjnie mecz spokojnie wytrzymaliśmy. Debiuty w naszej drużynie zaliczyli: Pcheła (Mateusz Kustroń) oraz Zychu (Wiktor Zychiewicz) i tak jak to było do przewidzenia zagrali bardzo dobre zawody. Udany powrót do ekipy i równie dobry występ zaliczył też Kony (Konrad Kwolek)
Pierwsze dziesięć minut było bardzo wyrównane. Obie ekipy walczyły o przejęcie inicjatywy. Arni często decydowało się na strzały z dystansu, które były groźne ale Rafał był czujny i nie dał się zaskoczyć. Po tym okresie doszliśmy wreszcie do głosu i kilka kombinacyjnych akcji zagroziło bramce Wojtka. Pierwszą bramkę dla Valencji i także w meczu strzelił Łukasz Biały po podaniu Karasia. Ta bramka pozytywnie nas nakręciła i po chwili świetnie zachował się nasz nowy kolega Pcheła i po indywidualnej akcji podwyższył wynik na 2-0. Do przerwy nie było już więcej goli i pełni mobilizacji przystąpiliśmy do drugiej odsłony meczu.
Zaczęliśmy z animuszem bo nie lubimy kalkulować na hali. Chcieliśmy jak najszybciej zdobywać kolejne bramki ale nadzialiśmy się na kontrę Arni, która zakończyła się bramką kontaktową. Mecz nabrał temperatury i gdy wydawało się, że rywal zaatakuje ze zdwojoną siłą to właśnie Valencja odpowiedziała bramką Miśka szczególnej urody. Bomba w okienko i mamy 3-1. Zawsze się gra łatwiej gdy ma się bufor dwóch bramek. Mimo tego dalej graliśmy swoje i dążyliśmy do gry ofensywnej. Niestety nasza świetnie zapowiadająca się kontra trzech na jednego skończyła się niepowodzeniem i to Arni skontrowało nas niestety skutecznie. 3-2 i znów mecz na styku. Odpowiedź Valencji była jednak jeszcze szybsza niż bramka Arni bo tym razem Karasiowi po ładnej zespołowej akcji udało się podwyższyć wynik na 4-2. Do końca meczu zostało około czterech minut i Arni postawiło wszystko na jedną kartę. Zaatakowali nas bardzo wysoko ale nie spanikowaliśmy. Nie dopuszczaliśmy ich bezpośrednio blisko naszej bramki więc zagrażali nam strzałami z dystansu. Przeciwnik odkrywając się stwarzał nam okazję do kontr i właśnie jedną z nich Pcheła i Karaś zamienili na piątą bramkę.
Podsumowując zagraliśmy przyzwoite zawody. Wiadomo, że był to pierwszy mecz i czasem wkradała się nerwowość ale całościowo można uznać, że drużyna przez 30 minut nadawała na tych samych falach i nie było żadnych nieporozumień. Jak mówi stare porzekadło gra się tak jak przeciwnik pozwala a ten dzisiaj postawił się mocno jedynie w pierwszych 10 -ciu minutach. Nie zmienia to faktu, że Arni ma w składzie kilku naprawdę niezłych grajków i jeżeli tylko frekwencja u nich będzie taka jak w meczu z nami to będą groźni dla każdego. My spokojnie czekamy na kolejny mecz i chcemy grać coraz lepiej.
Valencja - Arni 5-2
bramki: Karaś x2, Misiek, Pcheła, Łukasz Biały
skład: Rafał, Kony, Wujek, Miesiek, Biały, Pcheła, Zychu, Karaś
Komentarze