Brak skuteczności - brak punktów
Mecz z Piwoszami Polanka nam po prostu nie wyszedł. Zacznę od tego, że niestety mieliśmy problemy kadrowe. Było nas niby ośmiu ale tak naprawdę 6 + Kony i Wujek, którzy powinni raczej być na trybunach (choroba) lecz w trudnej sytuacji - kontuzja Lamasa (złamany palec) i nieobecności Wiktora, zagrali na ile dali rady. Mimo tych startowych problemów mogliśmy ten mecz wygrać a w najgorszym przypadku zremisować. Początek był słaby i to Piwosze powinni po 3 minutach prowadzić trzema bramkami lecz albo cud albo Rafał stawali temu na przeszkodzie. Gdy już się dogrzaliśmy zaczął się festiwal słupków, poprzeczek, marnowanych stu procentowych sytuacji. To musiało się zemścić i tak było. Rywal wykonywał rzut wolny z linii pola karnego, wujek wyskoczył z muru do nieobstawionego gościa lecz Tomek Biały huknął bezpośrednio pod poprzeczkę i było 0-1. Być może gdybym nie wyszedł z muru to dziś byłbym bez głowy lecz gola by nie było ;) Po stracie ruszyliśmy do odrabiania strat i Karaś na raty ale doprowadza do remisu. Niestety pod koniec połowy mamy 4 faule i jedna z kontr kończy się stratą drugiej bramki.
Po zmianie ruszamy wysokim presingiem lecz nie jest on wykonany dobrze i tracimy trzeciego gola. Zaczyna wyglądać to wszystko źle. Mimo wszystko Pcheła, który tego dnia był chyba najlepiej dysponowany z nas wszystkich strzela kontaktowego gola. Atakujemy, marnujemy i nawet się już tym nie irytujemy bo to jest tak częste, że się do tego można przyzwyczaić. Piwosze grają lagę do napastnika, który gra na ścianę i za każdym razem jest nasz 1 obrońca i 2-3 Piwoszy. Bardzo słabo wygląda nasza organizacja gry w obronie. Piwosze po naszej kolejnej nieporadności w obronie strzelają na 2-4. Mając słabszy dzień nie zapominamy o walce bo to nasz znak rozpoznawczy. Kolejny zryw i ponownie Pcheła strzela mocno pod poprzeczkę. Walczymy do końca i .... mamy kilka sytuacji na wyrównanie ale albo broni świetnie Biały albo po prostu brakuje nam zimnej krwi. Jeszcze w ostatniej minucie nie opuszczamy połowy rywali ale czas się kończy i przegrywamy 3-4.
Podsumowanie: mecz mógły inaczej wyglądać gdybyśmy mieli pełną kadrę lub 8 zdrowych. Gra obronna całego zespołu odbiegała dość mocno od przyzwoitości natomiast co martwi to to, że marnujemy sytuacje bramkowe lub po prostu nie mamy szczęścia (słupki, poprzeczki). Pozytyw? Nieźle gramy piłką, wygląda to coraz lepiej i kolejny plus, że potrafimy sobie stworzyć w meczu wiele sytuacji bramkowych. Teraz tylko i aż! trzeba je zamieniać na bramki. Z SIP w poprzedniej kolejce też z tym był problem lecz jeszcze się udało, natomiast z Piwoszami już nie.
Valencja - Piowsze 3-4
bramki: Karaś, Pcheła x2
Komentarze