Narozrabialiśmy trochę !!!
Weekend 12-13 grudnia 2015 przejdzie na pewno do historii Valencji. Koledzy po prostu rozwalili system. Po raz pierwszy od 12 lat pogubiłem się ze statystykami ale zarazem morda się sama śmieje bo drużyna spisała się na medal.
Zacznijmy od soboty. Mecz z ostatnią drużyną w tabeli miał być z punktu psychologicznego trudny. Może to brzmi śmiesznie ale ja osobiście pamiętam wyczyn z przed kilku lat gdy niejaka drużyna Flusy przyszła w 5-ciu i zawstydziła nas i ośmieszyła zarazem. Mając to przed oczami chciałem przekazać kolegom żeby nikogo nie lekceważyć ani nawet nie myśleć o wyższości nad kimkolwiek. Gdy doszło do meczu okazało się że Eba stawiła się w 4-osobowym składzie co z góry skazywało ją na porażkę. Szacunek dla nich, że pomimo tego że ich „koledzy” wystawili ich do wiatru to nie poddali się i wyszli na parkiet. U nas w Valencji zadebiutował Mateusz Guzik, który dołączył ze względu na to że Misiek ma karę 3 meczy, Wiktora dopadła grypa a Lamas był za granicą. Mateusz grywał już nami niejednoktrotnie więc wszyscy się dobrze znamy. Witamy na pokładzie. Samego meczu nie będę opisywał bo nie ma czego. Wynik 14-0 jest jaki jest. Mogło być więcej bo kilka razy zachowaliśmy się pod bramką zbyt elektrycznie ale naprawdę ciężko o koncentrację i motywację w spotkaniu, które przypominało raczej trening. Dawno nie zdarzyło się aby Valencja w tak prosty sposób zdobyła punkty.
Valencja – EBA 14:0
Bramki: Karaś x4, Pcheła x3, Łukasz Biały x3, Kony x2, Wujek x1, 1x ???
Skład: Rafał, Kony, Wujek, Biały, Pcheła, Karaś, Mateo.
Niedziela godzina 15. Tuż przed spotkaniem z Orzeszkami Świerzowa na halę dociera Lamas, który prosto z busa po 18-to godzinnej podróży!!! chce pomóc drużynie. Brawo! Rok temu nasi przeciwnicy po naszej indolencji strzeleckiej z nami wygrali 4-2 więc teraz chcieliśmy się zrewanżować. Taktyka była prosta i zdecydowana. Zaatakowaliśmy od razu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Łukasz Biały strzela z kąta nie do obrony i mamy 1-0. Potem szaleje w ataku Pcheła i bombarduje bramkę rywali lecz albo za mocno albo te nieszczęsne słupki ;) Kilka razy niestety nie jesteśmy zdecydowani w obronie i Rafi musi brać sprawy w swoje ręce. Na szczęście po kolejnej fajnej akcji Karaś świetnie dogrywa do Łukasza a ten po raz drugi z niemieckim spokojem umieszcza piłkę w bramce. 2-0 ale po chwili nieporozumienie w kryciu i bodajże zagrana piłka z autu dociera do rywala i mamy już tylko 2-1. Co jest najlepszą receptą na popsuty humor??? ano strzelenie trzeciej bramki, którą jeszcze przed przerwą zdobywa Karaś. Na drugą połowę wychodzimy już dobrze rozgrzani i ku zaskoczeniu Orzeszków już pierwsza akcja i Pcheła szarżuje na bramkę, strzela a do odbitej piłki dopada Łukasz Biały i mamy 4-1. To był gwóźdź do trumny dla przeciwników. Kolejne bramki padają jak z karabinu. Trudno się połapać kto strzela a kto asystuje. Drużyna jest nakręcona i atakujemy jakby to był ostatni mecz w sezonie. Świerzowa jest podłamana bo zamiast odrabiać straty musi się ciągle bronić. W końcówce udaje się jej zdobyć 2 bramki ale wynikają już one z naszej nonszalancji i braku powrotu do linii obrony. Trzeba będzie nad tym elementem popracować ale z drugiej strony przy wyniku 11-3 czepianie się o takie pierdoły jest nie na miejscu. W końcówce meczu strzelamy kilka bramek przedniej urody. Odblokowuje się Pcheła, którego piłka dosłownie szuka w polu karnym. Szaleje również Karaś, który wkręca rywali niemiłosiernie. Prócz tego wszystkiego jest jeszcze kilka zmarnowanych akcji i kilka parad bramkarza rywali. To był najlepszy występ jeśli chodzi o grę naszego zespołu w tym składzie od początku roku. Byliśmy dokładni, szybcy i niezwykle skuteczni co nie było do tej pory takie oczywiste. Cieszy też fakt że pomimo nielicznego składu i kilku problemów kadrowych Valencja ciągle prezentuje mniej więcej to samo. Nie ma tak jak w niektórych ekipach, że jak braknie lidera to gra się sypie.
Valencja – Orzeszki Świerzowa 11:3
Bramki: Biały x4, Pchała x4, Karaś x3
Skład: Rafał, Kony, Wujek, Biały, Pcheła, Karaś, Mateo, Lamas.
Podsumowując: 2 mecze = 25 bramek strzelonych i 3 stracone. Teraz trzeba zejść na ziemię bo raczej trudno będzie taki wynik szybko poprawić ale z drugiej strony jak się kolegom podoba takie strzelanie to ja nie mam nic przeciwko ;) Cieszy też to, że bramki strzela kilku chłopaków. To jest nasza siła i to też pokazuje, że nikt u nas nie jest samolubem. Oczywiście bramki bramkami ale Ci bez goli również odwalają kawał dobrej roboty i jako całość to fajnie wygląda.
Ps. Szczegółowe statystyki uzupełnię jak ukaże się info na stronce kalh. Proszę wybaczyć ale nie ogarnąłem tematu bramek i asyst ze zrozumiałych względów.
Komentarze