"PRAWIE" dobrze ...
3 i 4 kolejka rozegrana w ten weekend miała nam przynieść przynajmniej jedno zwycięstwo. Plan został wykonany ale styl mógłby być nieco lepszy.
Sobota i mecz o 6 punktów z ŁST (Orlew) był z tych z gatunku ciężkich. To, że Valencja nie lubi lub nie potrafi grać ładnie z tym rywalem wiedział każdy. Zaczęliśmy nerwowo. Najpierw strata w środku pola i tylko szczęście, że nie przegrywaliśmy po kilkunastu sekundach. Niestety ŁST drugi raz się nie pomylił i po szybkim wznowieniu gry z autu wychodzi na prowadzenie. My dość szybko odpowiadamy po karolu Konego. Staramy się założyć wysoki pressing lecz kiepsko nam to wychodzi. Kontra rywali i strzał (przedniej urody) i znów przegrywamy. Kolejne minuty to nasze nieporadne ataki lecz między wierszami udaje się sklecić dobrą akcję i stan meczu wyrównuje Pcheła. Nasza chaotyczna gra powoduje, że łapiemy faule. Swoje pięć groszy dodaje sędzia, który swoimi decyzjami wyprowadza nas z równowagi. Dwa kolejne przedłużone karne dla Orlewu fantastycznie broni Rafał. Gdyby nie on bylibyśmy w czarnej .... Jeszcze przed przerwą Karaś do Pcheły i wychodzimy na prowadzenie. Po przerwie obraz naszej gry się nie zmienia. Gramy klasyczne 2x2, dużo piłek tracimy narażając się na kontry. Gra jednym słowem nie jest ani ładna ani efektywna. Wynik na styku powoduje nerwowość. Dopiero na cztery minuty przed końcem łapiemy oddech i po podaniu Dawida ponownie Pcheła daje nam wynik 4-2. Dowozimy to do końca mając jeszcze okazje na podwyższenie. Podsumowując: eksperyment ze zmianami nie wypalił. Zrobiliśmy sobie na boisku niezły bałagan. Dodatkowo chyba nie mieliśmy po prostu dobrego dnia. Cieszą arcyważne 3 punkty i tyle. Takie mecze nawet gdy nie idzie trzeba umieć wygrać. Mamy to ale dużo jest tematów do poprawy.
Valencja - ŁST 4:2
bramki: Pcheła x2, Kony, Biały
Niedziela i mecz z faworytem ligi czyli Guzikówką miał dać nam jakieś ekstra punkty, w które po cichu wierzyliśmy. Pierwsze 5 minut bardzo fajne. Później strzał s dystansu pod poprzeczkę i przegrywamy. Budzimy się szybko i dostajemy cios od.... sędziego. Wychodzimy 2 na bramkarza z przywilejem korzyści a sędzia gwiżdże i cofa akcję na środek boiska. Szlak :/ To taki mały szczegół po chwilę później przytrafia nam się niefartowna bramka (zdarza się) i mamy 0-2 zamiast 1-1. Oszołomieni takim obrotem sprawy dostajemy na 0-3 i nasza gra się sypie. Guzikówka cofnięta i świetnie broniąca wyprowadza zabójcze kontry, do których niestety nie nadążamy wrócić. Kilkakrotnie Rafał jest bezradny a bramki dla Guzikówki padają za łatwo. System padł. Pod koniec naszym celem jest uniknięcie blamażu i za punkt honoru stawiamy sobie strzelenie bramki kontaktowej. Mamy okazje na bramki przy 0-3 ale kilka razy brakuje "czegoś". W końcu po asyście Tomka dobrą sytuację wykorzystuje Dawid. Na osłodę Rafi też notuje asystę przy bramce Tomka. Na więcej tego dnia nas nie stać. Wynik 8-2 pokazuje różnicę. Porażka jest tylko porażką lecz trochę na za dużo pozwoliliśmy rywalowi. To boli bo stracić 8 bramek nie jest fajne szczególnie jak się człowiek przyzwyczai do wyników w drugą stronę ;)
W skrócie: Najbardziej szwankował u nas powrót do obrony i gra defensywna całego zespołu. To musi być dla nas lekcja, żeby nauczyć się biegać szybko do przodu ale jeszcze szybciej do tyłu. Guzikówka zabiła nas kontrami i grą na obieg. Jeśli nad tym popracujemy to podobne wyniki nie będą z naszym udziałem. Do zobaczenia na treningu i sparingu.
Valencja - Guzikówka 2:8
bramki: Dawid, Tomek
Komentarze