ZŁOTE punkty z Malbudem!
Na ten mecz czekaliśmy cały sezon! Już przed startem ligi szczerze sobie powiedzieliśmy, że będzie to najtrudniejsza przeszkoda w tym sezonie i być może mecz-klucz. Wszystkie te przypuszczenia się potwierdziły i w niedzielę 28.02 w późnych godzinach stanęliśmy do walki jak się okazało o trzy punkty, które były strategiczne odnośnie układu tabeli drużyn walczących o awans. Ewentualna porażka praktycznie pozbawiła by nas możliwości zajęcia miejsca na pudle więc było o co walczyć.
Malbud stawił się w 5-ciu ale kto ich nie zna ten pewnie pomyśli, że z góry byli bez szans. Nic bardziej mylnego ponieważ połowę sezonu tak grają a że mają potencjał piłkarski każdy wie. Przed tym meczem byli w tabeli minimalnie przed nami. Valencja skład na ten arcyważny mecz budowała mozolnie. Karaś z kontuzją zagrał a na dodatek okrasił to bramkami. Wiktor, który miesiąc temu złamał rękę przybył na halę, przebrał się i był w gotowości ponieważ Kony mógł się spóźnić na mecz. Brawa dla Zycha za postawę i chociaż nie zagrał to był razem z nami i to się liczy.
Mecz zaczynamy fantastycznie. Trzy, cztery podania i Karaś w swoim stylu mija rywala i gdy wszystkim wydaje się że zagra do wujka, ten uderza z karola nie do obrony! Mamy 1-0 i morale rosną. Chcemy iść za ciosem i udaje się kilka razy zagrozić bramce Malbudu jednak nic nie wpada. Niestety po rzucie wolnym i świetnym rozegraniu tracimy bramkę. Remis utrzymuje się do przerwy ale walki i biegania z ataku do obrony jest co niemiara.
Druga część jest oczywiście lepsza w naszym wykonaniu. Pomału przejmujemy inicjatywę a że rywal łapie zadyszkę to próbujemy wyjść na prowadzenie. Po około pięciu minutach w drugiej odsłonie wreszcie się to udaje. Wujek zabiera się z obrony lewą stroną, wdaje się w drybling z obrońcą, który ratuje się wybiciem piłki przed pole karne a tam dopada do niej Kony i nie zastanawiając się pakuje piłkę koło bramkarza Malbudu! 2-1 dla Valencji i zaczynamy grać swoją piłkę. Wyższy pressing, atak za atakiem i gramy ciągle do przodu. Kilka akcji bez wykończenia i wreszcie Karaś po klepie z Pchełą podwyższa na 3-1. Wynik jest dobry ale jak to w piłce bywa trzeba dobić rywala jeśli tylko można. Kluczowe są bodajże trzy sytuacje sam na sam po których powinniśmy zgasić światło na hali i iść na piwo. Zamiast 4,5,6-1 dostajemy bramkę po rykoszecie i na trzy minuty przed końcem robi się gorąco. Finezja idzie na bok. Cel jest prosty, cały czas się musimy mobilizować i organizować w obronie. Bardziej boli gardło niż nogi bo jesteśmy blisko ale i daleko celu. Nie po to cały sezon solidnie gramy, żeby w trzy minuty wszystko zepsuć. Ostatnie sekundy są oczywiście horrorem. Najpierw cisza gdy upada w naszym polu karnym rywal. Oczywiście są protesty o karny lecz sędzie uważa inaczej. Po chwili Karaś z Pchełą nie dogadują się i nikt z nich nie wpycha piłki do pustej bramki! Żeby emocji nie zabrakło na 20 sekund przed końcem mamy rzut rożny. Wykonujemy go najgorzej jak można ( tak nie gramy ) i po stracie na naszą bramkę sunie dwóch rywali i ..... od czego mamy w takich sytuacjach Rafała :) To by na pewno bolało gdyby Rafi tego nie obronił ale szczęście tez jest w sporcie potrzebne.
Podsumowując: Bardzo ważny mecz, szybkie tempo. Valencja walczyła, biegała do obrony i to było na plus. Na minus jeśli muszę się czepiać to kiepska skuteczność bo mecz mógł być spokojniejszy. Karaś mimo urazu super napoczął rywala potem dołożył bramkę na 3-1. Pcheła prosto po pracy więc miał prawo być zmęczony, Kony bawił się w Kubicę na trasie Rzeszów Krosno aby dotrzeć na mecz.O Wiktorze pisałem, Mariusz, Biały i ja dorzuciliśmy po te 5 groszy i KAŻDY z nas zasłużył na to zwycięstwo! Drużyna - co ja tu mogę więcej napisać.
Po tym spotkaniu i wynikach niedzielnych meczy sytuacja w tabeli jest coraz bardziej klarowna. Zostało nam dwa mecze z Maddogs i Królewskimi i mogę gwarantować, że nie odpuścimy choćby na sekundę nikomu. W końcu Valencja zawsze gra do końca nieważne w której lidze i na którym miejscu jest!
Valencja - Malbud 3:2
bramki: Karaś x2, Kony
Komentarze